Solas na Mara, czyli dlaczego babranie się w glonach jest fajne cz. I
Witam Was w kolejnym poście. Jeżeli lubicie nie tylko czytać, ale również i słuchać, to zapraszam do wysłuchania podcastu, który znajduje się pod tym linkiem (jest bardzo krótki, trwa mniej niż 10 minut):
Jak znalazłam kąpiele w glonach
Zima w tym roku trwała siedem bardzo ciemnych i zimnych miesięcy, co odbijało się na mojej relacji z Tomaszem. Poirytowani, zziębnięci, źli, więcej warczeliśmy, niż szeptaliśmy do uszu czułe słówka.
Tak było jak wróciliśmy z Polski w styczniu. Na Irlandię spadł nagły atak zimy, więc spaliśmy we wszystkim, co mieliśmy na sobie
To jest termometr wewnętrzny. Wisi u nas na lodówce, teraz pokazuje 24 stopnie.
Jak zwykle w takich wypadkach, pożaliłam się kumplowi, który poradził: "przemęczony chłopak jest, zabierz go do SPA".
Wzięłam telefon i zaczęłam szukać czegoś ciekawego w okolicy, ale wszystko wyglądało dość drogo i niezbyt zachwycająco, aż natknęłam się na kąpiele w glonach w Solas na Mara. Akurat mniej więcej w tym samym czasie znajoma poleciła mi jedzenie jak największej ilości glonów ze względu na tarczycę. Jak jeść, to czemu i się nie taplać? Przypomniało mi się zresztą, że rozmawiałam z właścicielem podobnego ośrodka na Allergy Expo kilka lat wcześniej, tylko że wtedy wydawało mi się to drogim dziwactwem. Mimo wszystko, zadzwoniłam, zarządziłam wyjście i pojechaliśmy na oddalony o ok. 20 minut drogi Helvick Head.
Tak wygląda wnętrze podwójnego pokoju w Solas na Mara na Helvick Head w Irlandii. Z drugiej strony jest druga wanna. Idealne miejsce na małżeńską randkę dwójki introwertyków.
Jak wygląda kąpiel w glonach?
W Solas na Mara, czyli "Świetle Morza" (po irlandzku), przywitał nas słony i morski zapach glonów. Pani w recepcji zainkasowała 50 euro i zaprowadziła nas do przytulnego pokoju z dwiema wannami i steam boxem (wannie do sauny parowej...?) pomiędzy nimi.
To jest steam box z dźwignią do robienia pary. Wygląda się prawie jak w dybach. Pod steam boxem stoją wiadra z zaparzającymi się glonami.
Kąpiel w parze
Wyjaśniła, że najpierw powinniśmy (pojedynczo) zamknąć się w steam boxie tak, żeby wystawała sama głowa, położyć ręcznik pod dupkę, żeby jej nie poparzyć i przekręcić dźwignię, żeby zaczęła unosić się para, a nasze pory zaczęły otwierać. To miało zająć 5 minut.
Tomek relaksuje się w steam boxie.
Rozmiękanie w wannie
Kolejnym etapem było położenie się w wannie z ciepłą morską wodą na kilkanaście minut. W tym czasie, obok wanny, w wiadrze we wrzątku zaparzały się glony - głównie morszczyn i morszczyn pęcherzykowaty, a my w tym czasie dolewaliśmy tyle ciepłej wody, żeby zakryła ramiona.
Aplikowanie glonów
Gdy zielono-bure rośliny zaparzyły się, wyszliśmy z wanien, żeby wrzucić glony do kąpieli i rozmieszać powstały śluz. Brzmi obrzydliwie, ale dla mnie było to bardzo przyjemne.
Znalazłam kiedyś ślimaka w glonach
Relaks
Resztę czasu spędziliśmy słuchając relaksacyjnej muzyki, której głośność można regulować, ciesząc się przydymionym światłem świec i babrając w glonach. Lubię używać ich jak gąbki i masować się nimi po skórze, szczególnie po bardzo wysuszonych miejscach, jak kolana, łokcie, dłonie i twarz. A najbardziej na świecie lubię ściskać pomiędzy paznokciami pęcherzyki morszczynu i patrzeć jak tryskają - jest to bardziej relaksujące niż zabawa folią bąbelkową.
Cała "sesja" trwa ok. godziny, ale na cztery razy, kiedy tam byłam, nikt mnie nigdy nie poganiał i wychodziłam, gdy uznałam, że na mnie już czas.
Niedawno odwiedziła nas moja mama i nawet udało mi się ją przekonać, żeby poszła z nami, mimo że nie cierpi glonów i się ich boi. W ramach oswajania glonów robiła sobie zdjęcia:
A to moja mama, imprezująca w glonach
Benefity kąpieli w glonach
A dlaczego warto taplać się w glonach? Glony zawierają jod, wapń, magnez (w obecnych czasach większość z nas ma niedobory magnezu ze względu na stres i słabą przyswajalność) i witaminę E.
Magnez odpowiada za dobry sen, relaks i dobrą pracę mięśni, wapń za budowę kości, jod jest potrzebny do dobrej pracy tarczycy. Dzięki takiej kąpieli, ciało otrzymuje bombową dawkę witamin i minerałów, a także niezły detoks.
Po pierwszym pobycie "na glonach" poczytałam książkę może przez 5 minut i zaraz zasnęłam. Każda kolejna kąpiel oddziaływała na mnie coraz mniej, ale za to, gdy poszłam na początku jakiegoś zaziębienia, wyszłam zdrowa jak ryba.
I ja, gdy brała mnie choroba. Po wygrzaniu się w glonach przeszła.
Jak Wam się podoba koncepcja kąpieli w glonach? Poszlibyście na taką, czy może glony Was odrzucają? Dajcie znać w komentarzach.
A skoro mowa o taplaniu, to kolejny wpis będzie o islandzkich gorących źródłach, rzekach i basenach.
To jest część pierwsza o glonach, druga będzie za jakiś czas o jedzeniu ich.
Do zobaczenia!