O Chorobełach i Zmorobach, czyli jak oswajać zaburzenia psychiczne
W międzyczasie Ania zawsze coś tworzyła, rzeźbiła, malowała, aż napotkała blok, ale po chwili kręcenia się w kółko, znalazła swoją drogę. Zaczęła tworzyć "Chorobeły i Zmoroby", czyli stworki, które są personifikacją zaburzeń psychicznych, lęków i innych problemów (jak np. PMS).
Zaczynałam tego posta i zostawiałam, zaczynałam i zostawiałam. Nie wiedziałam, co napisać i jak napisać, bo Ania o swoich Chorobełach i Zmorobach mówi najładniej i najlepiej, a ja się trochę zacinam.
Ania jest moją przyjaciółką, z którą chodziłam do zerówki - później nasze drogi się rozeszły i wiele lat później połączyły, chodziłyśmy razem do radomskiego "plastyka". Ania jest artystką "pełną gębą" (pardon, Aniu ;)) i bardzo wrażliwą osobą, która przeszła nerwicę lękową.
Jako pierwsza z moich bliskich otwarcie opowiadała mi o terapii, o lekach, o koszmarze napadów lękowych, które męczyły ją przez nastoletnie życie.
W międzyczasie Ania zawsze coś tworzyła, rzeźbiła, malowała, ale dopadł ją kryzys twórczy. Mimo to, znalazła swoją drogę. Zaczęła tworzyć "Chorobeły i Zmoroby", czyli stworki, które są personifikacją zaburzeń psychicznych, lęków i innych problemów (jak np. PMS) - ale nie tylko! Tworzy też Szczęściurki, Będziedobrzyki i Pląsunie-Pocieszki, które mają nam przypominać o jasnej stronie życia, o tym, że będzie albo jest już dobrze i prowokować nas do uśmiechu.
Widziałam również Chorobeły i Zmoroby przedstawiające lęki przed jazdą samochodem, czy lataniem samolotem - każdy stworek jest spersonalizowany, a wyobraźnia Ani nieograniczona.
Dodatkowo, na swojej stronie na facebooku Do Jasnej Chorobeły, Ania tworzy bazę zaufanych lekarzy, grup wsparcia i terapii, dzięki czemu łatwiej można wybrać odpowiednie miejsce, gdzie chcemy zgłosić się o pomoc.
Myślę, że Ania robi rzecz bardzo ważną i w pewnym sensie ogromną. Wystawiając się ze swoją chorobą na widok publiczny, uświadamia nam, że osobą z zaburzeniem psychicznym może być każdy i wcale nie musi to być widoczne na pierwszy rzut oka.
Działalność Ani jest w moim odczuciu tym ważniejsza, że nadal spotykam się z dużym niezrozumieniem odnośnie zdrowia psychicznego bądź jego braku i dość częstym przekonaniem, że np. osoby cierpiące na depresję same wymyślają sobie choroby albo że są po prostu leniwe, podczas gdy depresja jest wynikiem wielu składowych, m. in. (ale nie tylko) zaburzeń chemicznych w mózgu.
Ania swoimi stworkami chce ułatwić ludziom komunikację (ma nawet specjalnego dwustronnego Chorobeła do komunikacji niewerbalnej) swoich problemów, lęków i potrzeb i wspieram jej projekt całym sercem, bo zmorą XXI wieku jest dla mnie udawanie, że temat zdrowia psychicznego nie istnieje.
Wszędzie można zobaczyć biegaczy, artykuły o jodze, siłowni, fitbity i inne urządzenia do mierzenia kroków i kilometrów, ale o zdrowiu psychicznym mówi i pisze się mało albo wcale, a jest to przecież temat bardzo ważny, który dotyczy każdego z nas. Mnie również, bo od wielu lat zmagam się z napadami nerwicy, depresji i bezsenności, które zdecydowałam się leczyć dopiero niedawno (głównie dzięki Ani i jej bezpośredniości i szczerości) i jedyne, czego żałuję, to że nie zajęłam się tym problemem wcześniej.
Dlatego zajrzyjcie na stronę Do jasnej Chorobeły, poczytajcie, postarajcie się zrozumieć, jeżeli macie rodzinę lub znajomych z problemami natury psychicznej. Zostawcie dobre słowo.
Możecie też zamówić Chorobeły i Zmoroby dla siebie lub bliskich, pisząc do Ani bezpośrednio przez messengera Do Jasnej Chorobeły.
A jeżeli jesteście w hojnym nastroju, to wesprzyjcie Anię i jej stworki na portalach zrzutka.pl lub patronite.pl.
Miłego dnia!