Co warto zjeść w Portugalii na deser?

kobieta i podróże 27 mar 2019

Hej hej, witam Was ponownie. W poprzednim poście pisałam Wam o tym, co warto zjeść, będąc w Portugalii, mając na myśli dania główne i ewentualne przystawki. Naturalną koleją rzeczy bedzie w takim razie przejście do bardzo istotnej kwestii deserów.
A deser musi być (i dobrze, bo desery w Portugalii są bardzo dobre i nawet dość często bezpieczne dla bezglutenowca, chociaż pełne mleka i jaj).
Dość często w restauracjach w Portugalii odnosiłam wrażenie, że wręcz oczkiwano od nas zamówienia deseru, a obsługa z niedowierzaniem przyjmowała fakt, że choćbyśmy bardzo chcieli, to nic już nie zmieścimy.
Poniżej znajdziecie krótką listę portugalskich deserów. A wiecie co jest najlepsze? Że po wyszukaniu frazy "portugalski derser" w google traficie na wiele stron i blogów, na których znajdują się zupełnie różne słodycze - tak bogata jest deserowa oferta w Portugalii.

1.Pastel de nata

Zaczynam od oczywistej oczywistości, ale pastela, czyli ciasteczka złożonego z ciasta filo i budyniu nie można nie spróbować. A jak nie można jeść glutenu? Wtedy w Lizbonie trzeba pójść do Zarzueli, a w Porto do Com Cuore. I teraz tak: Zarzuela to dla mnie za każdym razem było duże przeżycie. Po pierwsze, nikt nie mówi po angielsku. Po drugie, choćby nikogo nie było, to panowie z obsługi śpieszą się niemiłosiernie. Po trzecie, gdy zamawiałam smoothie, musiałam panu czytać składniki, bo nie pamiętał przepisu. Wszystko to składało się na dość spory stres, a niestety zarzuelski pastel nie osładzał mi wystarczająco życia.
Za to Com Cuore to już zupełnie inna historia - po pierwsze uważam, że bezglutenowe pastele z tej malutkiej stuprocentowo bezglutenowej kawiarenki w Porto były wyśmienite, po drugie panie z obsługi przesympatyczne i nie bały się mówić po angielsku, a po trzecie wnętrze było bardzo ciche, przytulne i relaksujące. Byliśmy w Com Cuore dwa razy i jeżeli będę w Porto ponownie, to chętnie tam wrócę. Oprócz pasteli można zjeść też różne ciasta, ciastka, pączki, naleśniki, gofry i sandwiche. Zdecydowanie warto.

2. Touchinho do Ceu

Możecie się teraz pośmiać ze mną - byłam prawie pewna, że toucinho do ceu oznacza dotyk nieba, ale prawda jest dużo bardziej zabawna - toucinho do ceu to "boczek/smalec z nieba". :D  
To jest deser, który można nie tylko zamówić w restauracji, ale również kupić pakowany w supermarkecie Pingo Doce. Ten w Pingo Doce nie zawiera mąki pszennej, natomiast w restauracji warto zapytać, czy jest bezglutenowy, bo istnieją różne przepisy. A czym jest ten niebiański boczek? To coś pomiędzy upieczonym budyniem a ciastem, mające dość chybotliwą strukturę z jedwabistą powierzchnią. Chciałabym to wytłumaczyć lepiej, ale niestety nie potrafię. W każdym razie te, które jadłam miały bardzo waniliowo-budyniowo-jajeczny smak, który mi bardzo odpowiadał.

3. Flan de ovos albo pudim flan de ovos

Tu znowu w roli głównej występują jaja i jak dla mnie najbliższym skojarzeniem jest kogel-mogel na ciepło. Mięciutki, delikatny, rozpływający się w ustach, smakujący wanilią i karmelem -bardzo dobry. Osoby, które nie tolerują laktozy powinny albo go unikać albo brać laktazę przed jedzeniem, ponieważ zawiera duże ilości mleka.

4. Pudim de... (tutaj wstaw chocolate lub nazwę jakiegoś owocu)

Jak poprosimy pudim de chocolate bądź lemon, to możemy się spodziewać puszystej miękkiej mlecznej pianki o intensywnie czekoladowym bądź owocowym smaku, podanej najczęściej w szklance lub pucharku. Zazwyczaj pudim jest robiony bez mąki, głównie na mleku i jajach.

5. Ananas

Jaki ananas? Z syropem? W sałatce owocowej? Z dodatkami? Nie, po prostu zwykły, soczysty, dojrzały ananas. Może być z lodami lub syropem, ale nie musi. Czasem można spotkać ten deser pod nazwą "carpaccio de ananas". Kwintesencja prostoty.
Z założenia nie zamawiam owoców na deser w restauracji, bo mogę je równie dobrze zjeść w domu, ale tym razem, gdy spróbowałam słonecznej soczystości na tomaszowym talerzu, żałowałam, że nie złamałam swoich zasad.

6. Queijinhos

Małe, oprószone cukrem pudrem ciasteczka zrobione z migdałów, cukru i jajek. Słodziutkie i pyszne - nie wiem, czy były w kartach deserów w Portugalii, ale kupiłam je na lotnisku w Lizbonie i zjadałam po jednym na dzień, żeby nacieszyć się nimi jak najdłużej.

Jak widzicie, quejinhos wyglądają jak małe słodkie kuleczki i dokładnie tym są.

7. Fios de Ovos

Fios de ovos to, jak można domyślić się po nazwie, kolejny deser z jaj, a konkretnie z żółtek, które wylewa się do gorącego, cukrowego syropu, tworząc "anielskie włosy". Jak smakuje? Jak dla mnie żółtka na słodko o ciekawej teksturze.

8. Marcepanki

Tych nie trzeba nikomu przedstawiać, prawda? Słodkie, migdałowe, w różnych uroczych kształtach.

Niestety, zupełnie nie pamiętam jak się nazywają po portugalsku. Jeżeli wiecie, to dajcie znać w komentarzu pod spodem.

9. Bolo de carobe

Czyli ciasto z karobu, które można dostać w rejonie Algarve. Robione na bazie mąki karobowej o smaku... hmmm... karobu, czyli względnie kakaowo-czekoladowo-kawowym (to są moje nabliższe skojarzenia, odnośnie smaku tego strączka). Bywają bezglutenowe, ja swoje zakupiłam na regionalnym targu po tym, jak pani przekonała mnie, że na pewno nie ma żadnej innej mąki oprócz karobowej.

10. Bolo de batata doce albo tarta de batata doce

Są to różne ciasta i ciastka ze słodkich ziemniaków - miałam okazję spróbować kilku z nich podczas Festiwalu Batatów w Aljezur - były mocno słodkie, wyraziste w smaku i przepyszne. Niestety nie umiem porównać smaku batata, szczególnie tego z Alzejur, do niczego innego.

11. Castanhas - quentes e boas

Czyli kasztany - ciepłe i dobre. Podczas pierwszego, jesienno-zimowego pobytu w Portugalii objadałam się nimi ile tylko mogłam, bo tak jak głosi reklama - były ciepłe i dobre, mocno zakopane w popiele.

Tu możecie zobaczyć moją, niezwykle wybuchową próbę upieczenia kasztanów w piekarniku. :D

12. Pastel de Chaves

Uwaga! Niech Was nie zmyli nazwa - pastel de Chaves to wytrawne ciastko z ciasta filo, z mielonym mięsem jagnięcym. Pastel de Chaves musi pochodzić z regionu Chaves, ponieważ pochodzi z Chronionego Oznaczenia Geograficznego. Według Tomka dobre i bardzo słone.

Jestem pewna, że tymi dwunastoma pozycjami nie wyczerpałam arsenału portugalskich deserów. Mielibyście ochotę coś spróbować lub dodać do tej listy? Dajcie znać w komentarzach i do zobaczenia w kolejnym wpisie, w którym opowiem Wam, co wypić po jedzeniu (bo przed albo w trakcie bywa ciężko, a o tym, dlaczego tak jest dowiecie się wkrótce).

Pozdrawiam i do zobaczenia,

Wasza włóczykijAda.

Tagi